Zamknęły się w
obwolucie
chwile wyznaczone
palcami.
Liniejącym kotem mruczy
Rosa del Garda pod oknem.
Czemuś znów nie
podzielił chleba
po równo? Odchodzę
z ssącą niewiarą w
człowieka.
Gryzę gorzką,
przeciwmigrenową
piosenkę.
Brzegiem niedzieli
stygnie nadpite niebo.