Tylko Ty mnie tak kochasz za nic
A ja Tobie ufam bezwiednie
Dla mnie wieczór łaskawisz mgłami
Ja w ich puchu mięknę i blednę
Rzucasz koncert koników polnych
Między łąk kołyszące fale
Ja w ich śpiewie jak w dobrym chlebie
Szukam sił, żeby płynąć dalej
Siejesz gwiazd napęczniałe ziarna
W ugór warstw samotnego nieba
Moim oczom zapalasz księżyc
Gdy mnie z mroków wydobyć trzeba
Kochasz za nic i za nic chronisz
I do siebie wiedziesz po nitce
Ja Ci w zamian tylko pacierze
Moich strof rozstrojone skrzypce