Wszystkie prawa zastrzeżone. Wiersze nie mogą być wykorzystywane i powielane bez zgody autora.
(Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z późn. zm.)

niedziela, 26 sierpnia 2018

Ostatni turnus


sto razy cieńsza od ludzkiego włosa
i objętości niklejszej od jestem
nie dla niej hotele, spa i turnusy
pozory, oblatanie, zasób wiadomości

sobota, 25 sierpnia 2018

Bez cukru


Ze śliwek węgierek smażyłam powidła. W ogrodzie
jabłonka drugi raz zakwitła. Że coś mnie ochroni z radia
łka Natalia. Kwitnienie drzew w sierpniu
to nie anomalia.

naród polski w głupocie naród Węgrów goni. Wali cię
powtórne kwitnienie jabłoni. Dwa kieliszki bliżej
do następnej kłótni. Wieczór różowieje. Koniec
gazu w butli

czwartek, 23 sierpnia 2018

Palili nasze domy jak wiśnie

                  "Gdyby to były nasze kości..." Jan Tomasz Gross


palili nasze domy jak stare wiśnie w sadach
strzelały wysoko w niebo pestki oczu lalek
ze skwierczącego miąższu opuszczonych łóżek
frunęło pierze poduszek niczym suche liście

wołałam: Jahwe, Jahwe! Uratuj choć kotka!
przyszła straszna burza ubrana na czarno
kotek ma na imię Mruczuś, boi się błyskawic
(chyba nie usłyszał moich krzyków w huku)

staliśmy na rozgrzanym bruku na baczność 
niczym drętwe i samotne kikuty kominów
póki nam żal nie dogasł w zaciśniętych krtaniach
póki na płotach garnki nie przestały jęczeć

nie płacz po kotku, pewnie będzie drugi
znajdzie czyjeś rączki chętne do tulenia
przychodzić tu teraz będą wciąż inni i inni
sadzić młode wiśnie w wystygłym popiele

niedziela, 19 sierpnia 2018

W pełnym słońcu


cień chmury pełznie pod kasztanowiec
on też poszukuje powietrza
a tam ławki - jak my, pełne drzazg i zadr
skrzypiące pod balastem wydrapanych słów

upał skrapla się, leje z nas i gęstnieje
staje się lizawką dla tych co przychodzą (już po nas!)
tam gdzie się załamiemy i zegniemy
nie załamie się żadne światło


wtorek, 7 sierpnia 2018

***


ona ma ręce złożone na piersi
oby jej się tylko coś dobrego śniło
frotki we włosach, słoneczny sweter
pies, który chodził za nią na przeszpiegi

guma do skakania od płotu do płotu
i słomkowy kapelusz z jakiegoś odpustu
mama jak nimfa w kwiecistej sukience
robiąca pranie przy studni w ogrodzie

z tego snu się nie woła i nigdzie nie dzwoni
cisza dźwięczy w uszach jak głuchy telefon
trzymam w sobie ciężar jak tę grudkę ziemi
i boję się rzucić, żeby nie dudniło

Sztab wojsk pancernych

wojna. w telewizji wojna w kolejce pod kioskiem wojna w kościele wojna na przystanku wojna mam zimne ręce, zimne serce patrzę pod nogi wojna...