Wszystkie prawa zastrzeżone. Wiersze nie mogą być wykorzystywane i powielane bez zgody autora.
(Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z późn. zm.)

niedziela, 26 kwietnia 2015

Reportaż z końca świata czyli - czasami jest mi po prostu wstyd

                 Jeden z uwielbianych przeze mnie pisarzy współczesnych - Andrzej Stasiuk, który gościł w Białymstoku, napisał o pewnym miasteczku „No więc Dukla. Dziwne miasteczko, z którego nie ma już dokąd pojechać[…] diabeł powtarza jak litanię swoje „dobranoc” i nic z rzeczy ważnych się nie przydarza (…)”  Dukla była zawsze dla Stasiuka pewnym końcem świata, ale końcem, który był jednocześnie początkiem dla pewnych wydarzeń, końcem, na którym ścierał się świat rzeczywisty, z metafizycznym.
            Dla mnie takim końcem świata jest Zabłudów. Mówiło się kiedyś, że za Zabłudowem „zawracają wrony” albo „psy szczekają dupami”. Zawsze jednak bawiły mnie te określenia i traktowałam je jak część miejscowego folkloru na równi z określeniem „Zabłudów miasto cudów”.
            Może na starość stałam się nadwrażliwa, a może bardziej upierdliwa i czepialska, ale nie potrafię się zdystansować do tych określeń teraz. Zwłaszcza kiedy próbuję aktywnie włączać się do życia miasteczka i kiedy widzę, że mimo wszystko wciąż jesteśmy w tej przysłowiowej „czarnej dupie”. Jako humanistka z zamiłowania, usiłowałam sobie wytłumaczyć wszystko co się dzieje, za pomocą filozofii, rozbierać przyczyny i skutki utknięcia w dziurze, na czynniki pierwsze, szukać przyczyn w człowieku, jego wadach, przyzwyczajeniach, stosunku do świata, lenistwie. Jednak filozofia to za mało, i szkoda tylko, że to do mnie dotarło przy okazji wystawy fotografii Andrzeja Górskiego w Miejskim Ośrodku Animacji Kultury w Zabłudowie.

niedziela, 19 kwietnia 2015

Zupa z trupa



„to z ludzkiej duszy strzęp […] to bólów wszystkich ból”

przedpokój przyjmie płaszcz w depozyt
i w srebrnych lustra ramach
zatrzyma śmieszny kadr uścisku
to szczęście – mówią
mieć na kogo czekać
z kagankiem indukcyjnej płyty
i garnkiem strogonowa
kilka magnetycznych spojrzeń
schroni się na lodówce
(załóżmy, że to prosto w oczy, nie bądźmy małostkowi)
a ona będzie głupią - jakiej on chce
odbita echem na dnie łyżki
i umrze jeszcze nim on wyjdzie
tak łatwiej, bez problemów
wytrzeć rękawem nadmiar słów
ciesząc się, że się dostało
darmowe serce na talerzu

czwartek, 9 kwietnia 2015

EPEA

fot. Książnica Podlaska im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku
    
     Właśnie ukazał się trzynasty (mam nadzieję, że szczęśliwy) numer almanachu EPEA, wydawanego przez Książnicę Podlaską im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku.
     Wśród wielu tekstów wielkich i podziwianych przeze mnie ludzi, znajdziecie Państwo także i moje "literki". Życzę wielu uniesień wynikających z lektury tej publikacji. :)

Sztab wojsk pancernych

wojna. w telewizji wojna w kolejce pod kioskiem wojna w kościele wojna na przystanku wojna mam zimne ręce, zimne serce patrzę pod nogi wojna...