Wszystkie prawa zastrzeżone. Wiersze nie mogą być wykorzystywane i powielane bez zgody autora.
(Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z późn. zm.)

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Stan wojenny

między tym co słyszę i widzę
a tym co myślę
zrywam pokojowe stosunki
obrażam się
na własne i cudze uczucia
religijne
strzelam (focha)
idę na wojnę na siódmą trzydzieści
albo zrobić obiad z dwóch dań
z deserem
nie żałuj czułości
mogę nie wrócić
do siebie

niedziela, 20 listopada 2016

Istota

/ Zabłudów 1996 /

W dłoni trzymam garstkę cuchnącego pyłu   
Co oznaczasz dla mnie, dla innych, Ludzkości?
Jaką w sobie chowasz historie zawiłą?
Co ukrywasz w ziarnach swej Niezliczoności?

Może kiedyś król srogi w bitwy wielkiej wirze
Życie swe zakończył krwią brocząc Twój atom
Może lew w cyrku pazurem Cię rzeźbił
Poddając się złości i okrutnym batom

Może łez jesteś pełen wylanych w milczeniu
Wyschniętych na kamień dawno zapomnianych
Może jesteś wspomnieniem jesieni pachnących
Wiosen promienistych, zim puchem usianych

Może góry najwyższe wykruszone kryjesz
I sekwoi wielkich cienie Cię tuliły
Może częścią jesteś zgubionych portfeli
Może gady ogromne w Ciebie się zmieniły

Może kosmos zwiedziłeś w komety warkoczu
I byłeś w Betlejem, gdy się Chrystus rodził
Może wiodłeś Proroka będąc częścią drogi
Może ocalałeś od wielkiej pożogi

Choć brudem jesteś i brzydzą się Tobą
Złożoność Twoja każde serce ruszy
Złotym skarbem się staniesz, gdy wrażliwy człowiek

Spojrzy na Ciebie przez mikroskop duszy.



niedziela, 6 listopada 2016

Odmrożenia

kobieta z którą sypiam
z bólu klnie
rano gdy mija szósta
liże z telewizora zimny śnieg
i serce jej pęka
i usta




niedziela, 30 października 2016

Ale o tym sza...

Wychodzę
zapełniam pierwszą linijkę
tym co się stało zaraz
po pierwszym chwiejnym kroku
i skreślam... skreślam
bo mi nie wolno
o tym pisać
zamazuję jednorazowym
długopisem
gęsto ruchem okrężnym
żeby nikt nie wyczytał
jak słabe i puste są moje środki
wyrazu. Nie wolno mi władać
miękką kreską i niechlujnym
przecinkiem co się wybija z tekstu
ponad normatywność

wolno mi
szybko postawić kropkę
czarną i twardą jak argument
sieroctwa


poniedziałek, 24 października 2016

Sensu stricto

Padało dwa dni
aż wsiąklismy w kanapę
wyciągając do siebie
niewidzialne dłonie
jak wędki
tyle znaczeń się nam
przeplotło
między myślami palcami
falami włosów
głupoty
chorobliwie łowiliśmy się
na słowa
zapadaliśmy na nieśmiertelność
w sobie tonąc
osobno

wtorek, 18 października 2016

Superksiężyc

"Tylko Bóg ma prawo mnie obudzić" - Eric-Emmanuel Schmitt

Jadę. Prawo, Lewo
Centrum
Ciągną mnie za nadgarstki
Postronki płynnych ulic
Autobusowe pętle
Ściskają gardło. Jadę
Lewo, Prawo, brawo!
Na szubienice latarni
O ksenonowych źrenicach
Łypiących. Na moje
Maski, szyby szklanych oczu
Krzyczą drogowe znaki
Tu! Tam! Ustąp! Zdechnij!
Podporządkowuję się ale
Nie ufam. Zaczynam
Brzydzić się i wierzyć
W zapierdalanie
Kosmicznej stacji





wtorek, 14 czerwca 2016

"aaale o soo choozi?" - jakby zapytał słynny zabłudowski klasyk



     Podobno najbardziej wartościowym doświadczeniem życiowym jest zrozumienie drugiego człowieka. Staram się więc mocno, ale dość często przychodzi mi to z wielkim trudem. Zwłaszcza, kiedy ten drugi człowiek ma (delikatnie mówiąc) pewnego rodzaju braki. Nie żebym sama ich nie miała (ohooo… mam a jakże, jak dozorca niepotrzebnych kluczy). Komunikacja, kiedy po obu stronach są mankamenty, przypomina zabawę rocznego dziecka klockami różnych kształtów, które trzeba wrzucić do pudełka przez odpowiednie otwory. Zazwyczaj wymaga wielu nieudanych prób, czasem trzeba się popłakać, a czasem zdzielić kogoś zabawką po głowie. Jedno jest pewne. Nie spróbujesz, nic nie zdziałasz.
Do rzeczy jednak.
     Jakiś czas temu na „Pawilonie” pojawił się napis. I może by mnie on nie zaciekawił, ani nawet nie przykuł mojego wzroku, gdybym nie musiała patrzeć na niego codziennie z okna mojej pracy. Ostatni raz tak mnie coś zaintrygowało podczas wyborów samorządowych, kiedy z tego samego budynku, z plakatu wyborczego wprost do mojego kubka z kawą zaglądał mi bardzo skromny Pan w czerwonym krawacie.
Znowu tracę wątek… Wybaczcie te emocje jeszcze we mnie tkwią.


     Napis na „Pawilonie” brzmiał: „BANDYCKA KURWY” ( pisownia oryginalna), więc ja, jako osoba myśląca ( poza późnymi godzinami popołudniowymi) i z lekka związana z „literaturą” i usilnie dążąca do zrozumienia drugiego człowieka, zaczęłam się zastanawiać – co autor miał na myśli.


     W pierwszym odruchu pomyślałam, że jakiś gimnazjalista niedostatecznie dobrze wyszkolony w deklinacjach walnął na murze to, na co mu starczyło umiejętności i sprayu. Widząc jednak napis codziennie, zaczęłam tworzyć teorie i powiem Wam, że mogłabym w ich tworzeniu zmierzyć się z Wielkim Mistrzem Antonim.

     Przyszło mi na przykład do głowy, że swoje niezadowolenie mógłby w ten sposób wyrazić jakiś zrezygnowany gracz totolotka, któremu nie dość, że nie udało się wygrać milionów, to jeszcze przeniesiono punkt totalizatora w inne miejsce. Myślałam też o rolniku, który mógłby się zdenerwować po otrzymaniu korespondencji z ARiMR z informacją, że nie dostanie dopłat przez Tuska ( korespondencji wysłanej listem poleconym do tysięcy rolników – koszt jednego listu poleconego jakieś 4 złote, nie licząc papieru, tonerów drukarek, tuszu do pieczątek i nadgodzin urzędników). Pomyślałam też, że to mógłby być rozzłoszczony potencjalny kupiec, chcący wyłożyć kasę na zakup „Pawilonu”, ale że chciał tam zrobić burdel, GS w porozumieniu z proboszczem ustalili cenę zaporową. Przyszło mi też do głowy, że to mogło być skierowane bezpośrednio do mnie ( i na tym poprzestańmy).

     Jakież było moje zdziwienie, kiedy pewnego poranka, zaparkowawszy pod moją pracą-rodzicielką, zapuchniętymi oczkami wielkości kozich bobków, dostrzegłam na murze przede mną plamę zamiast „KURWY”. Oho, komuś zabrakło farby na zamalowanie całości –pomyślałam, ale w tej samej chwili „bandycka plama” zaczęła, żyć w mojej wyobraźni własnym życiem i mieć już całkiem inny sens i cel. Teraz każdy przechodzący mógłby stworzyć sobie sam taki upust emocji, na jaki ma ochotę. I tak oburzeni edukacją mogliby w miejscu plamy wpisać „karta nauczyciela”, urzędnik z MOPSU – „biedota”, Pan porządkujący klomby na rynku – „lebioda”, gimnazjalistka w ciąży –„klauzula sumienia”. I wszyscy byliby zadowoleni. 

     Ale nie ja. Bo pomijając fakt, że zadowolenie z czegokolwiek przychodzi mi z trudem, wciąż nie daje mi spokoju pierwotne pytanie postawione za zabłudowskim klasykiem - "aaale o soo choozi?” 

     Ludzie litości!!! Jak ktoś wie, niech powie, bo czuję się jak niedorozwój zrównoważonego rozwoju tego miasteczka. I jedyną pasującą odpowiedzią na drążące mnie jak kornik drukarz Puszczę Białowieską pytanie, może być odpowiedź, jakiej udzieliła pielęgniarka na oddziale ortopedii szpitala w Sokółce, na pytanie pacjentów „ale jak to, dlaczego?” (po tym jak na śniadanie dostali dwie kromki chleba a tylko jeden plasterek kiełbasy):
„A wy myśleliście, że będziecie tutaj leżeć? Trzeba się intelektualnie rozwijać.”


sobota, 20 lutego 2016



Nie ma takich strat, których nie dałoby się przepłakać
Przenocować na otwartych powiekach
Przepalić papierosami
Przepić tanim winem
Żeby się pogodzić
Silnym zajmuje to kilka nocy
Pozostałym - całe życie

sobota, 23 stycznia 2016

pitu pitu




Już jestem zwarta i gotowa
i ssanie mam jak jakiś smok
bo przecież przyjdzie także do mnie
zwrot z PIT-u za piętnasty rok

Sztab wojsk pancernych

wojna. w telewizji wojna w kolejce pod kioskiem wojna w kościele wojna na przystanku wojna mam zimne ręce, zimne serce patrzę pod nogi wojna...