Spadł śnieg
Łagodnością zbilansowałNerwowość poranka
Wprowadził ostry kontrast
W żerowanie wron
Na jarzębinie
Ludzie zamknęli się bardziej
Noszą pod kapturamiPlany na święta
Idąc do sklepu cudzymi śladami
Szepczą o przebaczeniu
Bez zadośćuczynień
Przestały szczekać psy
Z plakatów na RynkuWciąż ujadają źle zawiązanie krawaty
Mówisz mi, że upodabniam się
Do zimy. Niedbale
Szronią mi się myśli