Rankiem
Ikara chyżym lotem
Na
pola, łąki, chaty
Szerokokątnym
obiektywem
Zagląda
dron skrzydlaty
Bieli
się kurz i pył mgieł cichych
Nad
serpentyną ścieżek
Przydrożnych
krzyży drogowskazy
Rolników
proszą o pacierze
A
rolnik zamiast doić krowy
Miast
w swojej ziemi topić brony
Za
trzos srebrników z telewizji
Uparcie
szuka sobie żony
Znaleźć
nie może, tak się zdarza
Gdy
zamiast szukać, słowa trwoni
Bo
w życiu czasem o to chodzi
Żeby
nie złapać, tylko gonić