Tu nie wystarczy poklepanie
Po plecach
Potrzeba świetlistości
Krążącej w pobliżu jak
Samotna galaktyka
Co ma już za sobą wybuch
Supernowej i wyczekuje
W półblasku i półdźwięku
Aż trzeba będzie podtrzymać
Czyjąś luminescencję
Kołyszącą się
Na przepalonym knocie
Pospolita mała heroiczność
Żeby zapobiec zamknięciu
Promyka pod pryzmatem
Okopconej szklanki
Trzeba patrzeć na człowieka
Jak we wsteczne lusterko
Coś wyłuskać z mroku
Albo dać się oślepić
Polaryzującej jasności