jak sweterki za dwa pięćdziesiąt za kilogram
o znajomym zapachu cudzej śmierci na piersiach
spruliśmy się i zdarliśmy na sobie zęby
zanim kolejny dzień nas bezczelnie odkształci
i zmechaci dziadowsko od dekoltów po mankiety
od skórzanych guzków do pętelek dwunastnic
wpadnijmy w siebie rankiem naelektryzowani
o znajomym zapachu cudzej śmierci na piersiach
spruliśmy się i zdarliśmy na sobie zęby
zanim kolejny dzień nas bezczelnie odkształci
i zmechaci dziadowsko od dekoltów po mankiety
od skórzanych guzków do pętelek dwunastnic
wpadnijmy w siebie rankiem naelektryzowani