Wszystkie prawa zastrzeżone. Wiersze nie mogą być wykorzystywane i powielane bez zgody autora.
(Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z późn. zm.)

sobota, 7 października 2017

Ciała obce


wpadamy na siebie czysto przy okazji
jak okruchy piasku w wietrzną pogodę
wprost pod powieki, żeby nam się boleśniej
o sobie śniło. Układamy sobie w głowach
stęsknione dłonie, splatając palce jak winorośle
w koszyki wspólnych przypadkowych chwil
w których łatwiej jest nosić nasze o sobie wyobrażenia

nigdy nie śpimy tak po prostu obok siebie

skóra przy skórze, ułomność przy ułomności
układamy się jednak do snu w tej samej minucie
kiedy miasto zaczyna płynąć chłonką świateł
po zakurzonych gęstych szybach i grać klaksonady 

ulubionego tematu psychodelicznego serialu
w plątaninie wentylacyjnych przewodów i kanałów you tube’a

czekamy czasami na swoją nieobecność obok
i na szorstkie w odbiorze skupiska liter na wyświetlaczu
telefonu. Dopijamy zimną herbatę w kolorze nadziei
żeby się nie rozczulać nad tym, że się siebie roni
stopniowo kropla po kropli. Budzimy się ze snu
znowu oddzielnie i pospiesznie, z posmakiem
nierdzewnej porażki w pustostanach ust

Sztab wojsk pancernych

wojna. w telewizji wojna w kolejce pod kioskiem wojna w kościele wojna na przystanku wojna mam zimne ręce, zimne serce patrzę pod nogi wojna...