chodziłabym patrzeć na łzy i rozstania
bo tylko na dworcu – nie każdy to wie
nadzieją powrotów żyją pożegnania
siadłabym na ławce przy pierwszym peronie
jak dama na nogę zakładając nogę
i wzrokiem w walizek napiętych brzemionach
szukałabym tego co wygania w drogę
słuchałabym taktów tego co przed nami
pędzi ekspresowo, że nie sposób gonić
w tunelu ciemnym latarenką mami
pobiegłabym ale… „Konduktor” zabronił
dlatego utknęłam bez dworca, bez torów
bez szyn po których można dojść donikąd
i bez troskliwych ramion semaforów
bez „Konduktora” i bez „Dróżnika”
z tym pożegnaniem przez dotknięcie dłoni
które nie daje szansy na powroty
z wątłą odwagą co od ludzi stroni
i skasowanym biletem tęsknoty