Chcę
wyjść, przecisnąć się
przez ciasne przedsionki
przełamać
czerń miasta
karminową
sukienką
obcasem
na asfalcie
naszkicować
„Kogoś”
a
potem ukołysać w ramionach
i
wziąć coś w zamian, zasnąć
przekonać
samą w sobie
że
jest gdzieś koloryt
cieplejszy niż
beż
przelać go
na
grunt własnej skóry
rozjaśnić
mrok
odrobiną
cudzego światła
zamigotać