Siedzą nie-szczęścia
w kościelnym krużganku
ktoś je tu zostawił
porzucił, nie chciał
pierwsze nogą bez pary
stuka o posadzkę
z kościelnym zegarem
chodzić trochę łatwiej
drugie niedowidzi
ale światło świecy
sprawia, że w ciemności
nie czuje się samo
trzecie chore z miłości
z gorączką na sercu
wodą święconą
zalecza tęsknotę
czwarte z piątym w
parze
oba takie same
jedno drugie obwinia
za to czym się stało
szóste uśmiechnięte
lecz to tylko grymas
co przylgnął na zawsze
po ataku padaczki
siódme z nie-szczęść
dziwne…
wywraca oczami
szuka pod ołtarzem
tego, w co nie wierzy