Jest coś co w moim miasteczku odbywa się regularnie. Czemu to ma służyć? Nie wiem. I nie wiedzą z pewnością pozostali mieszkańcy płacący rachunki i podatki. Fakt faktem, pewna cykliczność tego zjawiska, a nawet codzienność sprawia, że większość z nas przyzwyczaiła się i niejako wpisało się ono w rytm naszych dni. Daje to złudzenie pewnej stałości i o zgrozo porządku. Ale w porządku to to nie jest.
Wszystkie prawa zastrzeżone. Wiersze nie mogą być wykorzystywane i powielane bez zgody autora.
(Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z późn. zm.)
(Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z późn. zm.)
poniedziałek, 28 lipca 2014
sobota, 26 lipca 2014
Podlaska Oktawa Kultur - czyli Partyzanty w mieście
Od jakiegoś czasu czekałam na ten dzień. Na scenę na Rynku, ludzi na kocykach na trawie, pląsające dzieciaki i Kulturę z prawdziwego zdarzenia. Doczekałam się, choć niecierpliwie i jakby z obawą objeżdżałam od rana Rynek i przyglądałam się ze wzruszeniem budującej się między kasztanowcami scenie.
Przygotowałam się tym razem. W internecie od dłuższego czasu oglądałam filmy z zespołem, który miał u nas wystąpić i nie ukrywam, że byłam zauroczona. Do tego stopnia, że wybrałam się na ich występ kilka dni wcześniej w Białymstoku na Rynku Kościuszki.
Przygotowałam się tym razem. W internecie od dłuższego czasu oglądałam filmy z zespołem, który miał u nas wystąpić i nie ukrywam, że byłam zauroczona. Do tego stopnia, że wybrałam się na ich występ kilka dni wcześniej w Białymstoku na Rynku Kościuszki.
Nie zawiodłam się, zespół z Serbii pod dźwięczną nazwą KUD Prvi Partizan, dał na naszym Rynku taki występ, że nóżki same rwały się do tańca. Nic dziwnego, zespół jest znany szeroko w świecie i jak powiedziała Pani Dyrektor zabłudowskiego MOAKu „przewaliło się przez niego ponad czterysta osób”. Dziwiły tylko powalające niedociągnięcia, które przeszkadzały w odbiorze tego wydarzenia. A to prąd znikał bez śladu kilka razy w ciągu występu, a to nie zadbano o odpowiednie nagłośnienie sceny, przez co nie mogliśmy w pełni usłyszeć przepięknych przyśpiewek artystów.
Zabłudów przez około godzinę leżał na Bałkanach. Przez ten czas, dane mi było podziwiać nie tylko muzykę w której się zakochałam, ale też przepiękne stroje zespołu, tak różnorodne i kolorowe, że cieszyły oczy. Przykuły moją uwagę cudowne, wyszywane fartuszki dziewcząt. Na aksamitnym materiale lśniły kolorowe kwiaty i ornamenty, które ożywały w tańcu. Panowie ustrojeni w ludowe stroje i nakrycia głowy, dawali z siebie wszystko, a w tym upale nie było pewnie łatwo.
Zespół przedstawił publiczności serbskie obrzędy i tańce ślubne z różnych regionów. Był więc taniec panny młodej, zaloty i wspólne pląsy w takt zmieniającej się jak krajobraz Serbii skocznej muzyki.
Prawdziwa uczta dla uszu i oczu. Chciało się jeszcze. Tym bardziej, że nielicznie zebrana zabłudowska publiczność została wciągnięta w klimat i zaskakująco żywiołowo reagowała na występ. Szkoda, że nie zadbano stosunkowo wcześniej o plakaty informujące o tym Wielkim wydarzeniu, bo występ tego kalibru artystów nie zdarza się w miasteczku często. Mimo wszystko, osobiście uważam imprezę za udaną, a niedociągnięcia ze strony organizatorów zostały mi zrekompensowane uśmiechami dziewcząt i chłopaków z zespołu przebierających się na Plantach za sceną.
Zabłudów przez około godzinę leżał na Bałkanach. Przez ten czas, dane mi było podziwiać nie tylko muzykę w której się zakochałam, ale też przepiękne stroje zespołu, tak różnorodne i kolorowe, że cieszyły oczy. Przykuły moją uwagę cudowne, wyszywane fartuszki dziewcząt. Na aksamitnym materiale lśniły kolorowe kwiaty i ornamenty, które ożywały w tańcu. Panowie ustrojeni w ludowe stroje i nakrycia głowy, dawali z siebie wszystko, a w tym upale nie było pewnie łatwo.
Zespół przedstawił publiczności serbskie obrzędy i tańce ślubne z różnych regionów. Był więc taniec panny młodej, zaloty i wspólne pląsy w takt zmieniającej się jak krajobraz Serbii skocznej muzyki.
Prawdziwa uczta dla uszu i oczu. Chciało się jeszcze. Tym bardziej, że nielicznie zebrana zabłudowska publiczność została wciągnięta w klimat i zaskakująco żywiołowo reagowała na występ. Szkoda, że nie zadbano stosunkowo wcześniej o plakaty informujące o tym Wielkim wydarzeniu, bo występ tego kalibru artystów nie zdarza się w miasteczku często. Mimo wszystko, osobiście uważam imprezę za udaną, a niedociągnięcia ze strony organizatorów zostały mi zrekompensowane uśmiechami dziewcząt i chłopaków z zespołu przebierających się na Plantach za sceną.
niedziela, 20 lipca 2014
Nieznośnie
śnię, nie śpię
tak nieznośnie mi za tobą
tęskno...
nad głową jak kruki krążą galaktyki
z łoskotem księżyc ucieka przed świtem
pastwiąc się światłem nad parapetem
drążą pod skórą korniki
niespiesznych godzin
dusi zapach maciejki
w przydomowego sanatorium
pod klepsydrą
idzie do dnia
idzie zwariować
tak nieznośnie mi za tobą
tęskno...
nad głową jak kruki krążą galaktyki
z łoskotem księżyc ucieka przed świtem
pastwiąc się światłem nad parapetem
drążą pod skórą korniki
niespiesznych godzin
dusi zapach maciejki
w przydomowego sanatorium
pod klepsydrą
idzie do dnia
idzie zwariować
sobota, 19 lipca 2014
BASY
Kiedy
pierwszy raz pojechałam na Basy, a było to ponad dwadzieścia lat
temu, nie myślałam jak będzie, co będzie, jak wrócę i czy w
ogóle wrócę. Założyłam jakiś własnoręcznie malowany
T-shirt, wsiadłam w autobus do Michałowa, w potem żywioł.
czwartek, 17 lipca 2014
Pawilon
Był tu
od zawsze, przynajmniej dla mnie. Wielki siermiężny gmach w samym
centrum naszego zakompleksionego miasteczka. Punkt charakterystyczny
dla wszystkich przyjezdnych i moich znajomych, którzy pytając ludzi
o współrzędne mojego miejsca zamieszkania, zawsze otrzymywali tę
samą odpowiedź: Ulica za pawilonem
piątek, 11 lipca 2014
Oddajemy krew - ratujemy życie
Moi drodzy.
Moja koleżanka Sylwia jest ciężko chora. Jej mąż Tomek poprosił mnie dziś o pomoc.
Oddajemy krew dla Sylwii.
Zasada jest prosta. Zgłaszamy się do centrum krwiodawstwa, gdziekolwiek jesteście. Oddajemy krew, trzeba zaznaczyć, że jest to krew dla Sylwii Liszki i podać nazwę szpitala Centrum Onkologii w Warszawie. Nieważne jaką macie grupę krwi.
Jeżeli możecie i macie ochotę pomóc, zachęcam do wzięcia udziału w akcji.
Jeżeli z jakiegoś powodu nie możecie oddać krwi, trzymajcie za nią kciuki albo się pomódlcie.
Przekażcie informację dalej do swoich znajomych.
Z serca Wam za to dziękuję w imieniu Sylwii, Tomka i ich cudownych dzieci.
Moja koleżanka Sylwia jest ciężko chora. Jej mąż Tomek poprosił mnie dziś o pomoc.
Oddajemy krew dla Sylwii.
Zasada jest prosta. Zgłaszamy się do centrum krwiodawstwa, gdziekolwiek jesteście. Oddajemy krew, trzeba zaznaczyć, że jest to krew dla Sylwii Liszki i podać nazwę szpitala Centrum Onkologii w Warszawie. Nieważne jaką macie grupę krwi.
Jeżeli możecie i macie ochotę pomóc, zachęcam do wzięcia udziału w akcji.
Jeżeli z jakiegoś powodu nie możecie oddać krwi, trzymajcie za nią kciuki albo się pomódlcie.
Przekażcie informację dalej do swoich znajomych.
Z serca Wam za to dziękuję w imieniu Sylwii, Tomka i ich cudownych dzieci.
wtorek, 8 lipca 2014
Rany szarpane na dzień dobry
Nie został ślad po wczorajszym deszczu
pies chmury z kałuży wychłeptał
zamerdał kikutem ogona, zapomniał
sz-czeka na listonosza jak co dzień
innym tempem jednak biegniemy do pracy
wyostrzyły się zęby, umysły, cele
po porannej kawie przy otwartym oknie
znów mamy siły gryźć się boleśnie
do kości
pies chmury z kałuży wychłeptał
zamerdał kikutem ogona, zapomniał
sz-czeka na listonosza jak co dzień
innym tempem jednak biegniemy do pracy
wyostrzyły się zęby, umysły, cele
po porannej kawie przy otwartym oknie
znów mamy siły gryźć się boleśnie
do kości
sobota, 5 lipca 2014
Do jesiennego wiatru
Wiersz z mojego debiutanckiego tomiku "Siła bezwładności"
Jesień w parapet tak smutno dzwoni
Odkłada w kałużach zmęczone oblicza
Czemuż mnie wietrze tak beztrosko gonisz
Po zachlapanych ulicach?
Lato ugrzęzło w zdjęć prostokątach
W szarówkę smętną odziały się wschody
Liści szelesty pod nogi składasz
Jak pannie młodej
Czemu Ty mnie tulisz jak ostatnią szansę?
W chłodnym zamyśleniu budzisz namiętności
Kalosze jak szpilki zakładam na tańce
W jesiennej wolności.
Jesień w parapet tak smutno dzwoni
Odkłada w kałużach zmęczone oblicza
Czemuż mnie wietrze tak beztrosko gonisz
Po zachlapanych ulicach?
Lato ugrzęzło w zdjęć prostokątach
W szarówkę smętną odziały się wschody
Liści szelesty pod nogi składasz
Jak pannie młodej
Czemu Ty mnie tulisz jak ostatnią szansę?
W chłodnym zamyśleniu budzisz namiętności
Kalosze jak szpilki zakładam na tańce
W jesiennej wolności.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Sztab wojsk pancernych
wojna. w telewizji wojna w kolejce pod kioskiem wojna w kościele wojna na przystanku wojna mam zimne ręce, zimne serce patrzę pod nogi wojna...
-
mimo piątku znowu nie pójdziemy na wódkę do kina, do łóżka połączymy się online i będziesz wpatrywał się we mnie jak w zdjęcie z Mar...