"Zapomniałem" to debiutancki tomik wierszy Michała
Przyborowskiego, którego zdecydowanie zapomnieć się nie da.
Czekałam, czekałam i wreszcie go mam. Przykleiłam się do tej
książeczki pięknie wydanej przez wydawnictwo "Miniatura"
z Krakowa, jak mucha do lepu. Czytałam wcześniej wyrywkowo wiersze
Michała w internecie, ale nic nie zastąpi trzymanej w ręku
publikacji w twardej czerwonej oprawie, pachnącej drukarską farbą
i zaskakującej każdą przewróconą stroną.
Tytuł
trochę przewrotny, ale skutecznie
zmusza do przypominania sobie tego, o czym właśnie zapominamy.
Wiersze
są dosadne, niekiedy ostre, pulsujące odczłowieczeniem i
obrazujące rozszczepienie człowieka między tym co ludzkie i tym co
duchowe. Bez zbędnego kolorytu i przesadności w krótkich niekiedy jakby "pourywanych" jak myśli formach, oddają całą esencję. Jak wilcze kły wyrywają z czytelnika odpowiedzi na trudne
pytania, a jednocześnie przebija z nich zagubienie i zniechęcenie
młodego człowieka (jeszcze przed chwilą dziecka krzyczącego "mamo
to boli") rozgoryczonego rzeczywistością i buntującego się
przeciwko prawom rządzącym dzisiejszym światem.
Pytania
typu "kochać? rzygać?" nie każą nam wybierać, ale
pokazują dwoistość ludzkiej natury i nieustanną chęć
odnajdywania spójności i odpowiedzi w samym sobie.
Michał
na zasadzie buntu międzypokoleniowego odważnie wdaje się w dyskurs
z "ojcami" polskiej poezji : Leśmianem, Herbertem, Bursą
i mam wrażenie, że w końcu niezamierzenie z tego buntu wypływa
zgodność poetyckiego DNA. Syn nie chce być taki jak ojciec, ale z
czasem nieświadomie przejmuje jego retorykę. Pachnie Wojaczkiem i
Hłaską. Pociągająco pachnie. Ja przepadłam, zróbcie to samo.
 |
Michał Przyborowski "Zapomniałem" |
 |
Michał Przyborowski "Zapomniałem" |
 |
Michał Przyborowski "Zapomniałem" |