Każdemu poecie życzę takiej frekwencji, takich cudownych słuchaczy, tak wrażliwych odbiorców i takich spotkań w tak klimatycznych miejscach jak Supraśl, który mnie dziś przytulił.
Wszystkim Wam drodzy młodzi artyści - uczniowie supraskiego liceum oraz cudownej Pani Agnieszce, serdecznie dziękuję za ten wieczór, za miłe przyjęcie, wyjątkową, rodzinną atmosferę i za możliwość dzielenia się z Wami tym co mam. Daliście mi ogrom pozytywnej energii.
Wszystkie prawa zastrzeżone. Wiersze nie mogą być wykorzystywane i powielane bez zgody autora.
(Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z późn. zm.)
(Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z późn. zm.)
czwartek, 16 listopada 2017
poniedziałek, 6 listopada 2017
Apokalipsa wg Michała Przyborowskiego
Michał Przyborowski, autor tomiku „Planeta
małp”, sam o sobie pisze, że jest pełen sprzeczności, że nawet jak leży, to
chodzi. W konsekwencji tego chodzenia, czy dochodzenia, doszedł do wniosku, że
świata się uratować nie da, ale on postanowił mimo wszystko jednak spróbować. Czy
tą próbą jest jego tomik wierszy?
czwartek, 2 listopada 2017
ujemne skutki
zajesienił
się obraz w okiennych ramach
deszcz
na nim łzawo zeszklił się jak werniks
znów
będę mogła obrzydliwie skłamać
że
zimno - nie z braku ciebie, tylko przez październik
jesień 1997
środa, 1 listopada 2017
Transmisja na żywo
jeszcze tu jestem przez chwilę
obieram z czułością chudą marchew
na rosół dla przeziębionych dzieci
jeszcze przeglądam się w lustrze zdziwiona
że ciągle mi rosną rzęsy długie i czarne
jak żałoba po matce
czwartek, 26 października 2017
przedświt w lumpeksie
Popatrz kochanie jak się zeszmaciliśmy
jak sweterki za dwa pięćdziesiąt za kilogram
o znajomym zapachu cudzej śmierci na piersiach
spruliśmy się i zdarliśmy na sobie zęby
o znajomym zapachu cudzej śmierci na piersiach
spruliśmy się i zdarliśmy na sobie zęby
piątek, 20 października 2017
Okno
mam dożywocie patrzenia
w wolność gwiazd
przez kratę okna w dachu
w jednoosobowej celi
fińskiego materaca
w której co noc tonę
z brzytwą własnych
wierszy w dłoni
łykając kotwicę księżyca
w drobinie miąższu nieba
w wolność gwiazd
przez kratę okna w dachu
w jednoosobowej celi
fińskiego materaca
w której co noc tonę
z brzytwą własnych
wierszy w dłoni
łykając kotwicę księżyca
w drobinie miąższu nieba
sobota, 7 października 2017
Ciała obce
wpadamy na siebie czysto przy okazji
jak okruchy piasku w wietrzną pogodę
wprost pod powieki, żeby nam się boleśniej
o sobie śniło. Układamy sobie w głowach
stęsknione dłonie, splatając palce jak winorośle
w koszyki wspólnych przypadkowych chwil
w których łatwiej jest nosić nasze o sobie wyobrażenia
nigdy nie śpimy tak po prostu obok siebie
skóra przy skórze, ułomność przy ułomności
układamy się jednak do snu w tej samej minucie
kiedy miasto zaczyna płynąć chłonką świateł
po zakurzonych gęstych szybach i grać klaksonady
ulubionego tematu psychodelicznego serialu
w plątaninie wentylacyjnych przewodów i kanałów you tube’a
czekamy czasami na swoją nieobecność obok
i na szorstkie w odbiorze skupiska liter na wyświetlaczu
telefonu. Dopijamy zimną herbatę w kolorze nadziei
żeby się nie rozczulać nad tym, że się siebie roni
stopniowo kropla po kropli. Budzimy się ze snu
znowu oddzielnie i pospiesznie, z posmakiem
nierdzewnej porażki w pustostanach ust
układamy się jednak do snu w tej samej minucie
kiedy miasto zaczyna płynąć chłonką świateł
po zakurzonych gęstych szybach i grać klaksonady
ulubionego tematu psychodelicznego serialu
w plątaninie wentylacyjnych przewodów i kanałów you tube’a
czekamy czasami na swoją nieobecność obok
i na szorstkie w odbiorze skupiska liter na wyświetlaczu
telefonu. Dopijamy zimną herbatę w kolorze nadziei
żeby się nie rozczulać nad tym, że się siebie roni
stopniowo kropla po kropli. Budzimy się ze snu
znowu oddzielnie i pospiesznie, z posmakiem
nierdzewnej porażki w pustostanach ust
poniedziałek, 4 września 2017
Architektura wnętrz
taka pora szarzeje wewnętrznie w człowieku
i nie ma to nic wspólnego ze świ(a)t(ł)em
suną po szyi jak sznury sploty myśli o końcu
lata ostatni stygnący motyl miłość
czernieje i zdycha suchym liściem skrzydeł
szkielety drzew sączą się z nieba do ziemi
obłażą martwym pokaleczonym naskórkiem
niegłaskanym wzrokiem szukam po omacku
tam gdzie zimna pościel rzeki kładzie między nami
betonowe zapory iluzorycznych cudzych szczęść
znajduję puste oczodoły po wybuchach euforii
nie będzie nie tej jesieni ni zimy pewnie
czuję się tylko kiedy trzymam przy sobie
choćby kosmyk nadziei posiwiałej a jednak
wiem przyjdziesz znowu wiosną otworzę
niedziela, 3 września 2017
niedziele i święta
nawet jeśli się przyznam
że mi samej nieludzko
i nieprzytomnie boleśnie
będą wątpić w każdy mój wiersz
spacerowicze, turyści, przyjezdni
co się mają za bliskich
w niedziele i święta
z samotności umiera się bardziej
od niedowierzań
sobota, 12 sierpnia 2017
Zabłudowskie haiku nienumerowane – Ciała szkliste
noc mi zakrapla
w jezior oczu głębię
deszcz Perseidów
czwartek, 10 sierpnia 2017
ślady po igłach
przeszła burza przez sad
pełen pustek
szyła subtelne sukna traw
zimnymi fastrygami, igła za igłą
czwartek, 13 lipca 2017
wtorek, 11 lipca 2017
Okręgowa stacja kontroli pojazdów
wpuszczona w kanał tego lata
miewam pod kontrolą wyłącznie
niskie zawieszenia chmur
miewam pod kontrolą wyłącznie
niskie zawieszenia chmur
niedziela, 2 lipca 2017
Ujęcie wodne"Jozie Jamy" - pierwszy w historii erotyk zabłudowski
nie
mów, że między nami nic
nie
było i nie będzie
zbyt
często wszak tych samych drzew
po
głowach głaszczą nas gałęzie
i na
chodników nierównościach
tak
samo wciąż gubimy kroki
nie
mów, że między nami nic
nie
mów, że dzielą nas epoki
obojgu
nam bezsenna noc
choć
pełna iskier - pusta
gasimy
pożar wewnątrz nas
w
tej samej wodzie mocząc usta
sobota, 1 lipca 2017
czwartek, 29 czerwca 2017
wystarczający powód
źle mi się śni
źle śpi się mi
przez sen nam
nie po drodze
patrzę na drzwi
unoszę brwi
całuję i
odchodzę
źle śpi się mi
przez sen nam
nie po drodze
patrzę na drzwi
unoszę brwi
całuję i
odchodzę
środa, 28 czerwca 2017
Z cyklu "Codziennie po jednym" - Diagnostyka pogłębiona
Panie
doktorze co mi jest?
od
kilku dni się męczę
po
nocach pocę się jak wieprz
mam
rozstrój jelit, dreszcze
wydaje
mi się czasem też
kiedy
dotykam głowy
że
to gorączka ostra jest
nie
stan podgorączkowy
pod skórą coś mnie stale drąży
nie
mogę spać ni jeść
- po
wykluczeniu wczesnej ciąży
to
miłość jest… lub świerzb
sobota, 10 czerwca 2017
wtorek, 2 maja 2017
Czułość rzeki
/Przyjaciołom z dawnych lat/
jest coś, co w jej nurcie
nigdy się nie zmienia
subtelna czułość
wody do kamienia
nigdy się nie zmienia
subtelna czułość
wody do kamienia
czwartek, 6 kwietnia 2017
niedziela, 12 marca 2017
"Słowo na A"
O książce Nikodema Sadłowskiego wiedziałam od dawna i od dawna wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Wiedziałam, że będzie warto. I było.
Już sam tytuł książki wiele nam mówi o jej wnętrzu, ale więcej mówi o wnętrzu jej autora. Każdy z nas ma jakieś słowo, którego nie chce wypowiedzieć, którego się boi, z którym musi się oswoić, jak z drapieżnym zwierzęciem. Dla Nikodema to słowo to Autyzm, a dokładniej choroba jego syna, z którą oswaja się cała rodzina.
Książka wiele mówi o chorobie Maksa. Autor książki i jednocześnie tata, prowadzi nas przez chorobę syna od samego początku. Od pierwszych reakcji postronnych ludzi, które w rodzicach wywołują bunt i gniew a potem płacz i wewnętrzne bicie się z samym sobą. Znamy te stany doskonale prawda? Może nie w kontekście autyzmu, ale innych „słów”, które nas od środka toczą. Książka wskazuje drażliwe tematy, uczy jak rozmawiać z innymi o autyzmie, jakich słów, ocen i diagnoz unikać, jak działać delikatnie i z wyczuciem w stosunku do rodzin dotkniętych autyzmem. Ale te rady są uniwersalne, a nie przyklejone tylko do postępowania z autystycznymi dziećmi i ich rodzinami. Warto je przełożyć na inny grunt. Przy tym wszystkim książka jest pozbawiona całkowicie patosu i medycznego pier***enia. Samo życie.
Nikodem nie ubarwia, nie przekłamuje, nie stara się na siłę być superbohaterem. Przyznaje się do swoich słabości, jest rockandrollowcem z krwi i kości, robi głupoty i się z nich otrząsa, ma wzloty powyżej chmur i iście ikarowe upadki. Wszystko to po to, żeby słabości stały się orężem do walki. Robi to dla syna, rodziny i siebie. Czuję, że dla mnie trochę też.
Z książki dowiadujemy się czym jest autyzm, jak faktycznie wygląda życie autystycznego dziecka, z punktu widzenia rodziny, bo samo autystyczne dziecko ma swój zamknięty świat o który stale trzeba walczyć.
Książka „Słowo na A” to nie tylko opowieść o oswajaniu autyzmu. To szerokie spektrum emocji i uczuć człowieka, to studium człowieka dotkniętego czymś, co wydawało się być niewyobrażalnym ciężarem, który stopniowo przechodzi pewne procesy w życiu, pozwalające mu zbudować na tym ciężarze coś dobrego.
Ta książka niesie dobro, zmienia myślenie, dodaje otuchy. Zmierzcie się i Wy za pomocą tej książki ze swoim słowem na (…)

Słowo na A
Nikodem Sadłowski
Grupa Wydawnicza Harmonia
niedziela, 26 lutego 2017
czwartek, 23 lutego 2017
niedziela, 12 lutego 2017
Nauka o sznurowaniu butów
pod gabinetem onkologa
nie ma płaczących kobiet
są krzesła ustawione pod ścianą
straceń i chojraczki
udające, że się nie boją
pająków i śmierci
przepuszczają się w kolejce
przepuszczają światło
wymieniają się adresami sklepów
z apaszkami weselszymi
niż ich oczy
które odwrócą uwagę
od wychodzenia
brwi i włosów
przecież zawsze jest jakieś wyjście
a na razie jest tu i teraz
i rozmowy o tym, że kobiety
kochają uszami
albo żeby odchodząc
zawsze mówić "do widzenia"
potem długo trzeba palić papierosa
nawet jeżeli on na złość
spala się za szybko
i wracać jakby nigdy nic do domu
dzieci, naleśników
z zeszłorocznymi powidłami
szybko uczyć syna
wiązać końce z końcami
sznurowadeł
nie ma płaczących kobiet
są krzesła ustawione pod ścianą
straceń i chojraczki
udające, że się nie boją
pająków i śmierci
przepuszczają się w kolejce
przepuszczają światło
wymieniają się adresami sklepów
z apaszkami weselszymi
niż ich oczy
które odwrócą uwagę
od wychodzenia
brwi i włosów
przecież zawsze jest jakieś wyjście
a na razie jest tu i teraz
i rozmowy o tym, że kobiety
kochają uszami
albo żeby odchodząc
zawsze mówić "do widzenia"
potem długo trzeba palić papierosa
nawet jeżeli on na złość
spala się za szybko
i wracać jakby nigdy nic do domu
dzieci, naleśników
z zeszłorocznymi powidłami
szybko uczyć syna
wiązać końce z końcami
sznurowadeł
środa, 1 lutego 2017
Jak Chińczycy spędzają sen z powiek poetce
Spać do czwartej nad ranem
tego się nie robi kotu
bo co ma począć głodny kot
w cichym mieszkaniu
jak nie ganiać po schodach
jazgotliwą jak półtora miliarda
Chińczyków na zardzewiałych rowerach
pingpongową piłeczkę
tego się nie robi kotu
bo co ma począć głodny kot
w cichym mieszkaniu
jak nie ganiać po schodach
jazgotliwą jak półtora miliarda
Chińczyków na zardzewiałych rowerach
pingpongową piłeczkę
poniedziałek, 30 stycznia 2017
Zabłudowskie patriotyczne (nie)haiku
Ku chwale Ojczyzny
i haiku
wyjebałam orła
na oblodzonym chodniku
i haiku
wyjebałam orła
na oblodzonym chodniku
sobota, 28 stycznia 2017
Zimowy wierszyk dedykowany
Mówią mi wszystkie znaki
na ziemi i na niebie
że już mam
po cholewki
cholernej zimy
i ciebie
na ziemi i na niebie
że już mam
po cholewki
cholernej zimy
i ciebie
czwartek, 12 stycznia 2017
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Sztab wojsk pancernych
wojna. w telewizji wojna w kolejce pod kioskiem wojna w kościele wojna na przystanku wojna mam zimne ręce, zimne serce patrzę pod nogi wojna...
-
mimo piątku znowu nie pójdziemy na wódkę do kina, do łóżka połączymy się online i będziesz wpatrywał się we mnie jak w zdjęcie z Mar...